poniedziałek, 24 grudnia 2012

Zmierzch - Stephenie Meyer

Zmierzch - Stephenie Meyer
 Tytuł: Zmierzch

Autor: Stephenie Meyer
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 416

Ogromnie się obawiam tej recenzji, przed jakimiś sprawdzianami czy Bóg jeden wie czym, się tak nie denerwuje, jak napisania recenzji tej książki. Może to dziwne, ale nigdy nia miałam tylu mieszanych i bijących się odczuć do jednej książki. Nie mam pojęcia jaką dam ocenę. Wybaczcie za cholernie krótki opis autorki, ale nie mam pojęcia co innego mam napisać.

Stephenie Meyer - amerykańska pisarka, autorka powieści Intruz oraz czteroczęściowej sagi Zmierzch, które doczekało się nawet adaptacji filmowej. Saga o wampirach okazała się światowym bestsellerem sprzedawanym na całym świecie w milionach egzemplarzy.

Książka opowiada o niejakiej dziewczynie, Belli Swan, która przeprowadza się ze słonecznego Phoenix wprost do szarej dziury, jaką jest Forks. Poznaje tam tajemniczego i niezwykle przystojnego młodzieńca - Edwarda Cullena. Zupełnie nie zdaje sobie jeszcze sprawy, co oznacza znajomość z tym chłopakiem, ponieważ skrywa on pewną tajemnicę... Jest wampirem i jego rodzina, to też wampiry.

,,Nigdy nie zastanawiałam się jak umre, ale umrzeć za kogoś kogo się kocha wydaje sie dobrą śmiercią" - Stephenie Meyer

Zmierzch to podobno połączenie horroru, romansu i powieści o dojrzewaniu (mówię podobno, bo horroru to tam nie widziałam). Sama nie wiem, co mam powiedzieć po przeczytaniu TEJ książki. Na prawdę długo zastanawiałam się nad tym, co napisać, czy polecić ją innym, czy nie, a może stanowczo od niej odciągać. Stwierdziłam, że nie będę się przejmować tym, co sądzą inni, ale postaram się napisać z mojego serca, z tego, co czułam czytając... Będzie tego chyba dużo, więc może zacznę od postaci Belli i Edwarda.

Bella - okropnie ją znienawidziłam, była płytka, wyciągała bardzo pochopne wnioski, a czasami była tak naiwna, że trzymałam się za głowę, chciałam wyrwać kartki i sama dopisać mądrzejsze rozwiązanie, niż to wybrane przez nią, i to chyba tylko dlatego, że szkoda mi było Edwarda (choć on też nie był brylantowy, ale o nim za chwilę)... Choć w sumie chyba taki był cel, dziewczyna-totalne-zero + super-mega-facet-niczym-superman. Zachowanie Belli przy Edwardzie też było karygodne - albo się go bała, albo się rumieniła, albo miała tysiąc myśli, albo tysiąc pytań, a jak go nie było, to po prostu umierała z tęsknoty. A, zapomniałabym dodać - Bella potrafiła potknąć się na prostej powierzchni, i wpaść w tarapaty w każdym momencie, albo nawet celowo - myśląc np. że ma szanse z głodnym wampirem sam na sam, a bo co.

Edward - był tak STRRRRRRRRASZNIE wyidealizowany, że po prostu rzygałam czasami tym, czego on nie potrafi. Pięknie pisał, grał, (nie tylko w baseball, na pianinie też), tańczył, był szybki, czytał w myślach, piękny, tak pięknie się poruszał, też odnosiłam wrażenie że był po prostu niepokonany, więc osobiście cech Edwarda miałam po dziurki w nosie. Rzygałam także tym, jak on to mówił, że jest ogromnie niebezpieczny, że powinna go unikać, a potem siedział z nią dzień i noc, ale dalej jej mówił, że jest niebezpieczny... Ale ogólnie był o niebo lepszy od Belli. Ogólnie ta książka to właściwie praktycznie jeden wielki dialog, o tym, jak to brali się za ręce, po tysiąckroć, o tym, jak Edward głaszcze ją po policzku, o tym, jak ona się rumieni, o tym, jak Edward opowiada jak jest niebezpieczny i inny, o tym, jak Bella go wypytuje i on ją na zmianę, o tym, jak Edward tłumaczy co wtedy i kiedy zrobił i dlaczego, i tak dalej, i tak dalej...

,,- Nie przejmuj się - szepnął mi do ucha - Gdybym mógł śnić, śniłbym tylko o tobie. I nie wstydziłbym się tego." - Stephenie Meyer

Zdecydowanie nie jest to książka, w której jest ogromnie dużo opisów, szczegółowych opisów, tu po prostu przeważają dialogi, Edwarda z Bellą, jak się to nie kochają + przeżycia Belli, o tym, jak to się ktoś nie zachował, albo o tym, jak często się potyka, czy choć o tym, jaki jej wampir jest piękny. A mimo wszystko... Nie potrafię ocenić tej książki. Z jednej strony jak nic dałabym dwie gwiazdki, a z drugiej, dała te 5 albo 6, bo przeczytało mi się szybko i było kilka fajnych fragmentów... No nic, nie potrafię. Dlatego pozostawiam bez oceny... Jednak mimo tych debilnych postaci, debilnej fabuły, ta książka wciąga, czyta się ją szybko, czasami można się uśmiechnąć, bo jest dobry fragment, a czasami chce się ją wywalić przez okno. Nie dam rady jej ocenić, za dużo zmiennych uczuć. Mimo wszystko mam zamiar przeczytać pozostałe części i zastanawiam się, czy wtedy, mimo tego wszystkiego seria mi się bardziej spodoba.

Co mam więcej napisać? A no, podobało mi się przedstawienie rodzinny Cullenów, a co do meczu baseball'owego to nie mam już zdania, tak to było idiotyczne... Ogólnie pół tej książki wydaje mi się bez sensu, a jednak nie mogę jakoś dać 2 albo 3 gwiazdek. Równie dobrze nie mogę dać 5, czy 6. Mogę iść na kompromis i dać 4, ale się powstrzymam.


Dużo w tej recenzji chaosu, ale co poradzę?
Lawenda



***
Życzę wszystkiego najlepszego, wesołych świąt, dużo ciepła, radości, uśmiechu na twarzy i niezapomnianych  i najlepszych chwil z najbliższą rodziną, a także wielu, wielu książkowych prezentów! :))

26 komentarzy:

  1. nieźle się ubawiłam czytając Twoją recenzję :) i choć jestem fanką całej tej sagi, to w stu procentach się z Tobą zgadzam :) Bella to strasznie infantylne, lekkomyślne i naiwne dziewczę,które potrafi zniechęcić do siebie czytelnika :) sama miałam podobne odczucia :) Edward za to superprzystojny, idealny i wszechstronnie uzdolniony... ale w końcu przez 109 lat mógł pracować nad swoimi zdolnościami :) cała książka daleka od ideału - pełno w niej dziecinnych, głupiutkich dialogów, które bym wyrzuciła, bo kompletnie nic nie wnoszą, jedynie pozwalają wątpić w umiejętności autorki :) sama uważam tę część za najsłabszą :) i nie wiem co w tej serii jest takiego, że potrafi tak zauroczyć... sama nie wiem dlaczego, ale mimo wszystko ją uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej zgadzam się z Rudą ;) Cała saga wciąga a ja ją uwielbiam, ale lubię poczytać też o niej coś krytycznego. Bo twoja opinia jest jak najbardziej słuszna! A ja niechętnie, ale jednak :) się z nią zgadzam
      nie miałabym odwagi napisać recenzji tej książki ^^

      Usuń
  2. Próbowałam przeczytać tą książkę - dobrnęłam do połowy i ją porzuciłam. Była po prostu tak nudna, że szkoda mówić. Styl pani Meyer jest strasznie męczący, początek - tragedia. Porównując filmową wersję "Zmierzchu" do "Pamiętników wampirów" (bądź innego dobrego filmu o wampirach) można dostrzec jedną, wielką, wiele znaczącą różnicę pomiędzy tymi tytułami: gdybym nie znała opisu "Zmierzchu" pomyślałabym, że to opowiastka o brzydkim kaczątku i idealnym facecie, z kolei po "Pamiętnikach wampirów" (dobrym przykładem jest również "Wywiad z wampirem" albo nawet "Królowa potępionych") widać, że ten film jest o krwiożerczych bestiach, można wyraźnie dostrzec ich krwiożerczą naturę, wady bycia wampirem, zalety... A tam? Ani jednej sceny z prawdziwym pożywianiem się krwią. Co to za wampir, który błyszczy się na słońcu jak kula dyskotekowa? Recenzja słuszna :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Podczas czytania tej książki miałam inne odczucia co do niej, ale to było dawno, więc bym musiała na nowo to przeczytać, lecz na to nie mam czasu.
    Zgadzam się jednak co do tego, że Edward był wyidealizowany. Stephenie Meyer wcisnęła w niego tyle genialnych rzeczy, że nasz świecący się wampirek mógłby być nowym bogiem (tak jak go określała Bella).
    To co, że w Twojej recenzji zapanował chaos. Miałaś mieszane uczucia co do Zmierzchu, więc ci się nie dziwię.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Zmierzch" czytałam już dawno, i wtedy ta książka bardzo mnie zauroczyła. Lecz teraz po przeczytaniu innych, świetnych pozycji, jestem w stanie dopatrzyć się większej ilości wad w przygodach Belli i Edwarda. Mimo to, moja sympatia względem tej książki nie stała się mniejsza :)
    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  5. Osobiscie nie lubie tej serii ;d
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
    booksloovers13xd.blogspot.com - o książkach
    moviesloovers.blogspot.com - o filmach

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie lubię tej sagi. "Zmierzch" przemęczyłam. Infantylne to jest strasznie, bohaterowie - porażka, cóż, nie najlepsza to powieść, dlatego zgadzam się z Twoimi odczuciami, ale czwórki nie dałbym tej części.

    Dziękuję za życzenia, wzajemnie wesołych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja również czytałam Zmierzch i podzielam twoje odczucia. Chociaż jednak mnie prędzej denerwował idealny Edward niż Bella. Cała saga nie jest jednak zła i da się przez nią przebrnąć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem czemu, ale na samą myśl o tej książce mam dreszcz, ale nie ten przyjemny, tylko ten zniechęcający, odpychający. Może jestem zwyczajnie uprzedzona? Nie wiem.
    Wesołych świat!

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja mam jakiś sentyment do całej sagi ,,Zmierzch'', gdyż pamiętam, jak dostałam ją pod choinkę w prezencie zaraz prawie po premierze tej serii i byłam wniebowzięta. Zauroczyły mnie losy Edwarda i Belii i mimo wielu mankamentów bardzo lubię ten cykl.
    Wesołych Świąt życzę.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja mam sentyment do całej sagi ,,Zmierzch''. Pamiętam, jak dostałam ją pod choinkę i potem przez całe święta czytałam z wypiekami na twarzy. Dopiero u nas powstawała wted moda na wampiry, dlatego byłam oczarowana historią Edwarda i Belii i mimo upływu czasu miło wspominam całą serię.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam "Zmierzchu" i prawdę mówiąc nie zamierzam. Dla mnie to chała jakich mało na tym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja już nawet nie pamiętam, jakie emocje mi towarzyszły podczas tej lektury. Jak był ten cały szał na sagę, to pochłonęłam wszystkie części, ale książki już przeczytane i zapomniane. Trzeba jednak przyznać pani Meyer, że nieźle się wstrzeliła w dziurę po zakończonej historii Pottera. Ja przynajmniej tak to odbieram :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zmierzch jest jedną z moich ulubionych książek i zawsze wspominam ją miło. nie jestem w stanie patrzeć na powieść krytycznie, gdyż to przez nią wróciłam do czytania po kilkuletniej przerwie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam mieszane uczucia w stosunku do tej książki, zmieniają się z dnia na dzień. Ale w sumie... oceniam ją tak jak Ty!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Tyle uczuć przez jedną książkę? Rozumiem Cię mam tak samo. Niby fajna przyjemnie się czyta, szybko, a z drugiej strony wszystko to takie idiotyczne i nie dojrzałe. Belle raz lubiła, innym razem mnie denerwowała. Edward niby się bał o nią a z nią siedział całymi dniami. Miałam wrażenie, że on traktuje Belle jak maskotkę i własność. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubiłam tę serię i mam jednak do niej sentyment, choć teraz dostrzegam to wszystko, o czym napisałaś. Postać Alice jest the best ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Darzę wielkim uczuciem tę serię, bo to od niej zaczęła się moja przygoda z paranormalami. Widzę w niej błędy i nie podoba mi się już tak jak kiedyś, jednak jak już napisałam mam do niej sentyment.:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Już dawno temu czytałam ,,Zmierzch". Strasznie się uśmiałam czytając Twoją recenzję:) Trochę dosadnie, ale szczerze.

    OdpowiedzUsuń
  19. Rewelacyjna recenzja :) a książka jaka jest każdy widzi :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja kocham Zmierzch i podobnie do Justilli mam do niej sentyment :)

    OdpowiedzUsuń
  21. W 100 % popieram Twoje zdanie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Przeważają dialogi i to jeszcze mało ambitne :) Jestem tuż po ocenie tej powieści i popieram cię w zupełności. ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Nic dodać, nic ująć. Gdyby nie Belka, Edłord i świecące niczym choinkowe łańcuchy wampiry, wyszłaby przyzwoita książka. No, gdyby dodać... no nie wiem, fabułę? xD

    OdpowiedzUsuń
  24. 1 była całkiem spoko, romans komedyjny na chwile odmóżdżające. Natomiast każdy następny tom był śmieszniejszy od poprzedniego ( w negatywnym ujęciu). Ostatni pobił wszystkie i był tak śmieszny, że płakałam.. z głupoty ;]

    OdpowiedzUsuń