Autor: Trudi Canavan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 520
Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie dopadnę komputer aby napisać recenzję "Gildii Magów". Nie będę ukrywać, mimo, że bardzo zachwalałam poprzednie książki, które oceniałam na tym blogu, Trudi Canavan jest zdecydowanie moją ulubioną autorką. Właściwie niedawno z biblioteki wypożyczyłam jej kolejne dzieło (mam na myśli "Łotra" *-* ...), a sama posiadam jej cztery książki i obawiam się, że na tym się chyba zakończy, bo w jednej z bibliotek znalazłam właśnie większość dzieł pani Canavan, a budżet mam dość ograniczony, ale może kiedyś... Rozpisałam się całkiem. Możliwe, że nie słyszeliście o Gildii Magów, pierwszego tomu Trylogii Czarnego Maga, ale powinniście słyszeć o Królowej Zdrajców, która jest trzecim tomem Trylogii Zdrajcy (właściwie Tryl. Zdrajcy jest kontynuacją Tryl. Czarnego Maga). A czemu powinniście, właściwie? W sierpniu tego roku była premiera, dość głośna. ;) Na szczęście, w mojej bibliotece już mają. Dziwne, w podstawówce poza lekturami nie mogłam wypożyczyć nic, a u nas tyle nowości, cieszę się, ale jakby czas pozwalał to przeczytać... Przepraszam za nudne rozpoczęcie.
Trudi Canavan jest australijską pisarką, publicystką, ilustratorką, i projektantką. Pracuje jako szefowa działu graficznego czasopisma poświęconego fantastyce Aurealis - otrzymała nagrodę Aurealis dla najlepszego opowiadania fantasy. Z jej dzieł ogromną popularnością cieszy się Trylogia Czarnego Maga (prawa do tłumaczenia sprzedano już do 14 krajów!), z czego sama Gildia Magów, jako pierwszy tom trylogii, została sprzedana w 600 tys. egzemplarzy
Imardin w dniu Czystki...
Czystka - ma usuwać Złodziei z miasta, ale tak naprawdę jest to wypędzanie biednych ludzi i żebraków, niczym śmieci, które znalazły się w naszym domu. Złodzieje potrafią dobrze się kryć, a tacy ludzie - nie. To zadanie jest powierzone Magom Gildii. Nic dziwnego, że ludzie ich nienawidzą. Podczas Czystki Magowie otaczają się magiczną barierą, która ma ochronić ich przed lecącymi w ich stronę kamieniami - żaden człowiek, bez użycia magii nie mógłby zrobić im krzywdy. Lecz spośród lecących kamieni, jeden przebija barierę, trafiając w jednego z magów. Nikt nie wie, co się dzieje, jedynie Rothen, patrząc w tłum widzi małą dziewczynkę, Soneę, patrzącą z niedowierzaniem. Zwykła dziewczynka ze slumsów ma potencjał magiczny, który mają zazwyczaj dzieci w Domach - a Gildia nie może do tego dopuścić.
"- Chyba rozumiem, dlaczego Ezrille tak rozpaczliwie szuka ci żony, Dannylu.
Jego przyjaciel jak zwykle skrzywił się na te słowa.
- Jestem za młody na ożenek.
- Bzdura - odparował Rothen. - Po prostu nie masz miejsca na żonę."
"- Chyba rozumiem, dlaczego Ezrille tak rozpaczliwie szuka ci żony, Dannylu.
Jego przyjaciel jak zwykle skrzywił się na te słowa.
- Jestem za młody na ożenek.
- Bzdura - odparował Rothen. - Po prostu nie masz miejsca na żonę."
Pani Canavan pisze niezwykle lekkim i przyjemnym językiem, a przynajmniej odczułam to z tłumaczenia, ponieważ nie czytałam książki w oryginalnej wersji (zapewne jak większość czytelników lubię czytać w ojczystym języku, co chyba normalne). Co bardzo mi się spodobało, nie ma tutaj żadnych schematów i co do fabuły chyba nie miałabym się do czego przyczepić, gdyby właściwie nie to, że przez pół książki SPOILER trwają poszukiwania Sonei, a później przekonywanie jej do wstąpienie do Gildii. Właściwie myślałam, że będzie to trwać znacznie krócej... w sumie cały pierwszy tom się na tym właśnie opiera, ale na szczęście potem był wątek z Fergunem, choć nie było tam nie wiadomo jakiej akcji, ale czytało się przyjemniej i przestało mnie troszkę nudzić.
Książka nie ma zbyt wielu brutalnych scen, przez co na pewno nadaje się dla nieco młodszych czytelników, - ale - czasami życie w Slumsach, mimo, iż autorka opisywała, że jest bardzo ciężkie, ludzie są biedni, et cetera., to myślałam, że mogłoby być nieco bardziej brutalne, mogła dorzucić coś więcej. Ale to chyba tylko takie moje odczucie... :) Nie mogę także pominąć, że Pani Canavan posiada też dobre poczucie humoru, przy niektórych sytuacjach nie mogłam się po prostu nie uśmiechnąć. Do gustu wyjątkowo przypadła mi postać Dannyla. I dalej jakoś go uwielbiam. Czy zawsze muszę znajdywać sobie ulubione postacie? :)
Moja ocena brzmi...
8/10
Wybaczcie, rezygnuję z ocenianiem w skali do 6, bo jakoś czuję zawsze pewien niedosyt - że dałam zbyt dużo, albo zbyt mało. Podsumowując: Gildia Magów to bardzo przyjemna i lekka książka, a mimo to dzieła Pani Canavan stoją na wysokim poziomie. Postacie nie są płaskie, a fabuła nie jest schematyczna. Polecam, nie można się na niej zawieść, ale nie powiem, że po jej przeczytaniu będzie się skakać pod sufit, albo płakać - ale przy trzecim tomie, owszem...
W następnym poście recenzja drugiego tomu zwiadowców! :D
Lawenda