piątek, 28 grudnia 2012

Przepowiednia - P.C.Cast


 Tytuł: Przepowiednia

Autor: Phyllis Christine Cast
Wydawnictwo: Mira
Liczba stron: 518 + 10 reklam :)

Sama do tej pory nie wiem, dlaczego sięgnęłam po tę książkę - ani nie czytając wcześniej recenzji, ani nic, po prostu pewnego dnia przybyłam z nią do domu z uśmiechem na twarzy. Wiem, że trochę zaintrygowała mnie okładka, która mimo wszystko wydaje się nieco ciekawa i tajemniczy opis. Panią Cast znałam głównie dzięki serii "Dom Nocy", która ma wiele nieprzychylnych recenzji - postanowiłam spróbować, co takiego kryje ta "Przepowiednia". Czy się zawiodłam?

Phyllis Christine Cast to amerykańska pisarka fantasy i romansów. Napisała wraz ze swoją córką znaną serię dla młodzieży pt. "Dom Nocy", a oprócz tego bez jej pomocy wydała także serię "Partholon" i "Wezwanie bogini". Autorka obecnie mieszka w Tulsa, a jej córka studiuje w University of Tulsa

Elphame, od pasa w górę człowiek, w dół - spadek po ojcu centaurze, dwie porośnięte włosiem nogi, oczywiście z kopytami. Naznaczona przez boginię. Inna, uważa, że nigdy nie odnajdzie swojej prawdziwej miłości - bo w końcu kto zapragnie taką istotę, jak ona? Wewnętrzny impuls pcha Elphame do zamku MacCallana - właściwie ich ruin, które nagle intuicja każe jej odbudować. Elphame jeszcze nie wie, że pozna tam swoją miłość, niejakiego Lochlana, który jest również połączeniem dwóch ras. Wszystko wydawałoby się piękne, gdyby nie ponadstuletnia krwawa przepowiednia, unosząca się nad zamkiem MacCallan...

Muszę przyznać, że wielkie było moje zdziwienie, gdy już w Epilogu dowiedziałam się, że główna bohaterka, mianowicie - Elphame - jest krótko mówiąc dziewczyną, która zamiast nóg ma kopyta. Aż zerknęłam ponownie na okładkę i wreszcie zagadka, której właściwie sobie nie zadałam, się wyjaśniła - czy ktoś kupiłby tą książkę, gdyby zobaczył dziwny wybryk natury i zapewne nazwał go mianem "minotaura", zaczerpniętego z mitologii? Hm, tego stwierdzić nie mogę, ale ja bym się chyba zastanowiła - albo by mnie zaintrygowało. Na pewno pomysł na powieść jest bardzo dobry, ale jak z wykonaniem? Według mnie w tej książce brakuje trochę dobrej, wartkiej akcji, czasami potrafi zanudzić, szczególnie czytając przeżycia głównej bohaterki, jak zachwyca się starymi ruinami zamku, albo jak ciągle się cieszy, nawet gdy uda jej się zedrzeć kurz z posadzki. Inne postacie były całkiem dobre, ale czasami wydawało się, że niektóre są jakby płaskie, jakby nie miały charakteru - bodajże Wynne wydała mi się zwykłą małostkową kobietą, która tylko patrzy by uwieść faceta i takie tam. Najbardziej żywe były wg mnie Brighit - łowczyni, jedyna, która nie zachwycała się Cuchulainnem i Brenna - wstydliwa uzdrowicielka, ale gdy dowiedziała się o czyimś nieszczęściu, pierwsza leciała na pomoc. A teraz dochodząc tak do Lochlana... okropnie pachniało mi to zmierzchem - co mam na myśli? Tutaj nieco zdradzę fabułę, więc jak ktoś ma tą książkę przed sobą, albo nie chce, żebym mu waliła spoilery, proszę dalej nie czytać :) - tak więc Lochlan był w połowie człowiekiem, w połowie demonem. A teraz podobieństwa, jakie zaobserwowałam: Lochlan zachowywał się przy Elphame w taki sposób, że pragnął wypić jej krew (to demon, czy wampir? ;D Nie wiedziałam, że demony są tak podobne) i ciągle się bał, że zrobi jej krzywdę. A ona co? Oczywiście się go nie bała, a kiedy powiedział, że się o nią boi, dostał po uszach, bo jak może obrażać boginię. Ma za swoje. Za to ukradzenie części Edwarda, choć wcale za nim nie przepadam.

Moja ocena:
5/10
Pomysł na fabułę - jak najbardziej, gorzej z wykonaniem. Akcja toczyła się mozolnie, w prawdzie dopiero ok.450 strony coś zaczęło się dziać, gdy mieliśmy 58 stron do końca, a właściwie i tak nie wydarzyło się zbyt wiele - ale to był tam jakiś przełom. Postacie nijakie, główna bohaterka bez rewelacji. Stwierdzam, że trochę się to wyrównuje, bo mimo grubości skończyłam nawet szybko. Książka jak najbardziej średnia, pomijając to, że to nie to czego się spodziewałam - nie mam co polecać, a z drugiej strony, nie mam od czego odciągać. Nawet dodałabym do recenzji jakieś cytaty, a nawet nic ciekawego w książce nie uchwyciłam, a na lubimyczytać również nie ma nic odpowiedniego - czyżbym nie była jedyna? No chyba, że to "Jak coś jest zbyt proste nie warto tego robić.", ale nawet nie uważam tego za jakiś wyjątkowy cytat, jedyna wypowiedź, jaka wbiła mi się mocno w pamięć. ;D


Mimo wszystko jestem ciekawa, czy Dom Nocy spodobałby mi się bardziej... :)
Lawenda

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Zmierzch - Stephenie Meyer

Zmierzch - Stephenie Meyer
 Tytuł: Zmierzch

Autor: Stephenie Meyer
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 416

Ogromnie się obawiam tej recenzji, przed jakimiś sprawdzianami czy Bóg jeden wie czym, się tak nie denerwuje, jak napisania recenzji tej książki. Może to dziwne, ale nigdy nia miałam tylu mieszanych i bijących się odczuć do jednej książki. Nie mam pojęcia jaką dam ocenę. Wybaczcie za cholernie krótki opis autorki, ale nie mam pojęcia co innego mam napisać.

Stephenie Meyer - amerykańska pisarka, autorka powieści Intruz oraz czteroczęściowej sagi Zmierzch, które doczekało się nawet adaptacji filmowej. Saga o wampirach okazała się światowym bestsellerem sprzedawanym na całym świecie w milionach egzemplarzy.

Książka opowiada o niejakiej dziewczynie, Belli Swan, która przeprowadza się ze słonecznego Phoenix wprost do szarej dziury, jaką jest Forks. Poznaje tam tajemniczego i niezwykle przystojnego młodzieńca - Edwarda Cullena. Zupełnie nie zdaje sobie jeszcze sprawy, co oznacza znajomość z tym chłopakiem, ponieważ skrywa on pewną tajemnicę... Jest wampirem i jego rodzina, to też wampiry.

,,Nigdy nie zastanawiałam się jak umre, ale umrzeć za kogoś kogo się kocha wydaje sie dobrą śmiercią" - Stephenie Meyer

Zmierzch to podobno połączenie horroru, romansu i powieści o dojrzewaniu (mówię podobno, bo horroru to tam nie widziałam). Sama nie wiem, co mam powiedzieć po przeczytaniu TEJ książki. Na prawdę długo zastanawiałam się nad tym, co napisać, czy polecić ją innym, czy nie, a może stanowczo od niej odciągać. Stwierdziłam, że nie będę się przejmować tym, co sądzą inni, ale postaram się napisać z mojego serca, z tego, co czułam czytając... Będzie tego chyba dużo, więc może zacznę od postaci Belli i Edwarda.

Bella - okropnie ją znienawidziłam, była płytka, wyciągała bardzo pochopne wnioski, a czasami była tak naiwna, że trzymałam się za głowę, chciałam wyrwać kartki i sama dopisać mądrzejsze rozwiązanie, niż to wybrane przez nią, i to chyba tylko dlatego, że szkoda mi było Edwarda (choć on też nie był brylantowy, ale o nim za chwilę)... Choć w sumie chyba taki był cel, dziewczyna-totalne-zero + super-mega-facet-niczym-superman. Zachowanie Belli przy Edwardzie też było karygodne - albo się go bała, albo się rumieniła, albo miała tysiąc myśli, albo tysiąc pytań, a jak go nie było, to po prostu umierała z tęsknoty. A, zapomniałabym dodać - Bella potrafiła potknąć się na prostej powierzchni, i wpaść w tarapaty w każdym momencie, albo nawet celowo - myśląc np. że ma szanse z głodnym wampirem sam na sam, a bo co.

Edward - był tak STRRRRRRRRASZNIE wyidealizowany, że po prostu rzygałam czasami tym, czego on nie potrafi. Pięknie pisał, grał, (nie tylko w baseball, na pianinie też), tańczył, był szybki, czytał w myślach, piękny, tak pięknie się poruszał, też odnosiłam wrażenie że był po prostu niepokonany, więc osobiście cech Edwarda miałam po dziurki w nosie. Rzygałam także tym, jak on to mówił, że jest ogromnie niebezpieczny, że powinna go unikać, a potem siedział z nią dzień i noc, ale dalej jej mówił, że jest niebezpieczny... Ale ogólnie był o niebo lepszy od Belli. Ogólnie ta książka to właściwie praktycznie jeden wielki dialog, o tym, jak to brali się za ręce, po tysiąckroć, o tym, jak Edward głaszcze ją po policzku, o tym, jak ona się rumieni, o tym, jak Edward opowiada jak jest niebezpieczny i inny, o tym, jak Bella go wypytuje i on ją na zmianę, o tym, jak Edward tłumaczy co wtedy i kiedy zrobił i dlaczego, i tak dalej, i tak dalej...

,,- Nie przejmuj się - szepnął mi do ucha - Gdybym mógł śnić, śniłbym tylko o tobie. I nie wstydziłbym się tego." - Stephenie Meyer

Zdecydowanie nie jest to książka, w której jest ogromnie dużo opisów, szczegółowych opisów, tu po prostu przeważają dialogi, Edwarda z Bellą, jak się to nie kochają + przeżycia Belli, o tym, jak to się ktoś nie zachował, albo o tym, jak często się potyka, czy choć o tym, jaki jej wampir jest piękny. A mimo wszystko... Nie potrafię ocenić tej książki. Z jednej strony jak nic dałabym dwie gwiazdki, a z drugiej, dała te 5 albo 6, bo przeczytało mi się szybko i było kilka fajnych fragmentów... No nic, nie potrafię. Dlatego pozostawiam bez oceny... Jednak mimo tych debilnych postaci, debilnej fabuły, ta książka wciąga, czyta się ją szybko, czasami można się uśmiechnąć, bo jest dobry fragment, a czasami chce się ją wywalić przez okno. Nie dam rady jej ocenić, za dużo zmiennych uczuć. Mimo wszystko mam zamiar przeczytać pozostałe części i zastanawiam się, czy wtedy, mimo tego wszystkiego seria mi się bardziej spodoba.

Co mam więcej napisać? A no, podobało mi się przedstawienie rodzinny Cullenów, a co do meczu baseball'owego to nie mam już zdania, tak to było idiotyczne... Ogólnie pół tej książki wydaje mi się bez sensu, a jednak nie mogę jakoś dać 2 albo 3 gwiazdek. Równie dobrze nie mogę dać 5, czy 6. Mogę iść na kompromis i dać 4, ale się powstrzymam.


Dużo w tej recenzji chaosu, ale co poradzę?
Lawenda



***
Życzę wszystkiego najlepszego, wesołych świąt, dużo ciepła, radości, uśmiechu na twarzy i niezapomnianych  i najlepszych chwil z najbliższą rodziną, a także wielu, wielu książkowych prezentów! :))

czwartek, 20 grudnia 2012

Zwiadowcy: Oblężenie Macindaw - John Flanagan

Oblężenie Macindaw - John Flanagan
Tytuł: Zwiadowcy: Oblężenie Macindaw

Autor: John Flanagan
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 380

Wiem, nie pisałam już dość długo, ale musiałam przebrnąć przez Krzyżaków, w dodatku nauczycielka z nami bardzo krótko to opracowywała i od razu wymyśliła sprawdzian (w końcu przez święta sobie sprawdzi, a bo co). Ostatnio coś mi się wydaję, że Was zanudzam, co chwilę Zwiadowcy albo Trudi Canavan! Ale wybaczcie, po prostu mam manię na punkcie tych książek. Mam jeszcze w grudniu do przeczytania jakieś 4, więc za niedługo będą jakieś inne rzeczy, tym bardziej, że wydobyłam z biblioteki ostatnio wiele fajnych książek. :D Ale to będzie już stosik styczniowy. Nie będę pisać kolejnych informacji o autorze, bo jeszcze będę oceniać dużo książek Pana Flanagana, więc nie będę się powtarzać.


"Noś w sobie pewność, wiedz, że osiągniesz cel, a osiągniesz go z pewnością. Nie pozwól, by do twojej głowy wkradły się wątpliwości, bo cię zniszczą. Tak brzmi reguła samosprawdzającej się przepowiedni." - John Flanagan


Tym razem, w już szóstym tomie "Zwiadowców" przeżywamy wraz z Willem, młodym zwiadowcą, a także z Horacym, młodym rycerzem kolejną porywającą przygodę, a właściwie ciężki orzech do zgryzienia - jakim jest zamek Macindaw. Nasi bohaterowie muszą go podbić, bo inaczej zajmą go Skottowie, a wtedy będą zajmować po kolei kolejne lenna i zamki Araluenu. Do podbicia wielkiego obronnego zamku, wielkości Macindaw potrzeba setki ludzi, a jakim cudem Will, wraz z garstką swoich przyjaciół, ma tego dokonać? A w dodatku w wieży znajduje się kurierka - Alyss - którą zwiadowca darzy pewnym większym uczuciem...


"Niekiedy życie stawia przed tobą problemy, których nawet najmądrzejszy, najbardziej zaufany mentor nie potrafi za ciebie rozwiązać- pomyślał. To część bólu dorastania." - John Flanagan


Oblężenie Macindaw bardzo mile mnie zaskoczyło. Stwierdziłam, że to będzie jedna z najbardziej nudnych części, bo opisuje jedynie odbicie zamku Kerenowi, ale pomyliłam się. Jak zwykle John Flanagan potrafił wpleść w swoją powieść piękne opisy walk, uczuć, przyjaźni, a także nieco humoru. Cieszę się, że poza tą ciągłą chęcią wygranej, bohaterowie mówią też nieco o swoich uczuciach, a nie pozostawiają ich jako mniej ważny element. Will zdecydowanie jest postacią, która nigdy mi się nie znudzi, i w przeciwieństwie do niektórych powieści innych autorów, opowiadających o wielkich bohaterach, zupełnie nie irytuje, a wręcz przeciwnie - trzymamy za niego kciuki do ostatniej chwili, do ostatniej akcji, w napięciu przewracając strony i uśmiechając się, gdy mu się uda.

Moja ocena brzmi...:
8,5/10
Wyjątkowo mi się podobała ta część i spędziłam przy niej mile czas. ;D To zdecydowanie jedna z najlepszych młodzieżowych serii na świecie.


Wkrótce ocena zmierzchu! Tadadadam!
Czy styram tą książkę, czy będę wzdychać do Edwarda?
Lawenda

piątek, 14 grudnia 2012

Łotr - Trudi Canavan

Łotr - Trudi Canavan Tytuł: Łotr
Autor: Trudi Canavan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 576

No nareszcie jakaś recenzja, prawda? Ostatnio także dużo Trudi Canavan, ale mam nadzieję, że Was nie zanudzę. Hmm... Musiałam łotra czytać na wielkich obrotach, ponieważ wypożyczyłam go z biblioteki, a nagle dowiedziałam się, że od poniedziałku zaczyna się inwentaryzacja, i każdy musiał wszystko oddać, więc pochłonęłam go w niecałe dwa dni, z czego jeszcze nauka. Jakoś dałam radę, do tej pory nie mogę uwierzyć. Dobrze. Łotr jest drugą częścią Trylogii Zdrajcy, pomyśleć, że jeszcze tylko Królowa Zdrajców i na zawsze pożegnam Imardin, Gildię i... Dannyla. ;cc

Trudi Canavan jest australijską pisarką, publicystką, ilustratorką, i projektantką. Pracuje jako szefowa działu graficznego czasopisma poświęconego fantastyce Aurealis - otrzymała nagrodę Aurealis dla najlepszego opowiadania fantasy. Z jej dzieł ogromną popularnością cieszy się Trylogia Czarnego Maga (prawa do tłumaczenia sprzedano już do 14 krajów!), z czego sama Gildia Magów, jako pierwszy tom trylogii, została sprzedana w 600 tys. egzemplarzy

W Łotrze akcja jest rozbudowana i dzieli się na wielu bohaterów: jesteśmy w slumsach szukając dzikiego maga, u Zdrajców poznając wyjątkową magię wraz z Lorkinem i mieszając się w ich intrygi, Dannyl spotyka w Sachace nowego Ambasadora Elyne, a natomiast w Gildii, dwie nowicjuszki - Lilia i Naki - dają w kość Gildii. Owszem, wydaje się to okropne i wydaje się ciężkie do ogarnięcia, choć właściwie ja uważam, że kilka wątków można by w ogóle pominąć. Przede wszystkim najbardziej mnie zdenerwowało to, że Trudi Canavan zaczyna nieco przesadzać. Teraz, poza Dannylem i Tayendem prawie co drugi bohater jest homoseksualistą! W sumie książki pani Canavan wyjątkowo mi się podobały, nie tylko pod względem tego, że utrzymuje je na wysokim poziomie, pisze lekko - ale także dlatego, że nie ma w nich tej bijącej schematyczności, a preferencje Dannyla nadawały książce oryginalności, a teraz... pomyśleć, że Kyralia jest tak potwornie nietolerancyjna (jak nieraz wspominali bohaterowie), a tu w każdym zaułku mamy kogoś innego. No nic. Kolejną klapą było wprowadzenie kolejnych nowicjuszek, które SPOILER są lesbijkami i oczywiście nauczyły się czarnej magii, a na koniec uciekły, a właściwie jedna uciekła szukać drugiej. To staje się nudne.
W ogóle po co je dodawać!? Nie rozumiem... Może po tej ostrej krytyce, trochę pozytywnych i optymistycznych cech? :) Jak wszystkie dzieła pani Canavan, książka stoi na wysokim poziomie, styl autorki jest bardzo przyjemny i ciężko się od niego oderwać - pragnie się więcej i więcej. I tak wiem, że Łotr i Misja Ambasadora są tylko malutkim wstępem w porównaniu do ostatniej części trylogii. Mam nadzieję, że tak będzie, a przynajmniej tak słyszałam. I oby coś się rozwinęło z tego wątku miłosnego z Soneą. :))

Mimo wszystko ode mnie ocena...
6,5/10
Stało się przewidywalne, a ci homoseksualiści na każdym kroku mnie dobijali. Muszę przyznać, że gdy się okaże, że Cery kocha Gola... nawet mnie to nie zdziwi.

Aż się dziwię, że tak pojeździłam, po w prawdzie dobrej książce...
Jakoś czuję pewien niedosyt i zawiedzenie.
Lawenda

środa, 12 grudnia 2012

Christmas TAG

Siemka! :)
Wczoraj skończyłam czytać Łotra, a także jestem jeszcze za jednym ebookiem. Recenzje wkrótce! Ale dzisiaj, jak obiecałam, że za niedługo napiszę odpowiedzi do Christmas TAG, tak właśnie są. Do zabawy zaprosiła mnie !-nochi, za co dziękuję, bo to pierwsza zabawa w jakiej biorę udział. A więc...

Pytania:

1. Kiedy zaczynasz przygotowania do Bożego Narodzenia?
2. Posiadasz kalendarz adwentowy?
3. Jakie są Twoje ulubione filmy świąteczne?
4. Czy masz jakieś wesołe wspomnienia świąteczne?
5. Jak wygląda Boże Narodzenie w Twoim domu?
6. Co najbardziej lubisz w Świętach Bożego Narodzenia?
7. Czy masz jakieś tradycje świąteczne?
8. Jakie są Twoje ulubione piosenki świąteczne?
9. Jaką będziesz mieć choinkę w tym roku?
10. Jaki jest twój ulubiony zapach świąteczny?
11. Jaki kolor lampeczek choinkowych lubisz najbardziej?
12. Odliczasz dni do świąt?
13. Ulubiony zimowy lakier do paznokci?
14. Ulubiony zimowy napój?
15. Jak wygląda twój pokój podczas okresu świątecznego?


1. Kiedy zaczynasz przygotowania do Bożego Narodzenia?
Na serio różnie. Najczęściej prezenty kupuję gdzieś na początku grudnia, żeby uniknąć wielkich kolejek (choć już są, ale nie tak wielkie jak zaraz przed świętami ;D). Dekoracje pokoju, domu itd., to gdy znajdę na to czas, ale zapewne tydzień przed świętami - dopiero wtedy czuję prawdziwą atmosferę świąt.

2. Posiadasz kalendarz adwentowy?
Nie, nie mam, chyba że liczy się taki z czekoladkami, który zjadam w przeciągu 10 minut. :)

3. Jakie są Twoje ulubione filmy świąteczne?
Listy do M.

4. Czy masz jakieś wesołe wspomnienia świąteczne?
Tak, pamiętam jak gdy miałam ok.5 lat dostałam taką dużą pluszową żyrafkę i zawsze lubiłam na niej siedzieć, udając, że to koń. Kochałam żyrafy... Najmilej wspominam te, gdy byłam całkiem mała, a także, że na serio wierzyłam, że przychodzi to Mikołaj...

5. Jak wygląda Boże Narodzenie w Twoim domu?
Najczęściej kłócę się z moim bratem, albo bijemy się, a mama twierdzi, że to jest całkiem na serio i ciągle na nas krzyczy. Najbardziej wkurza mnie tata, kiedy "każe mi szukać pierwszej gwiazdki" i się śmieje.

6. Co najbardziej lubisz w Świętach Bożego Narodzenia?
Jedyne co lubię tak naprawdę - wolne od szkoły i tylko czasami dostawanie prezentów - zależy właściwie jakich.

7. Czy masz jakieś tradycje świąteczne?
Nie. Żadnych. Chyba, że liczy się to, że w Pierwszy Dzień Świąt jadę do babci i muszę tam ujrzeć mój ulubiony placek, inaczej święta nieaktualne.

8. Jakie są Twoje ulubione piosenki świąteczne?
All I Want for Christmas Is You

9. Jaką będziesz mieć choinkę w tym roku?
Żywą i zapewne dużąąą. Zawsze tata takie wybiera.

10. Jaki jest twój ulubiony zapach świąteczny?
Hmmm.. nie mam raczej.

11. Jaki kolor lampeczek choinkowych lubisz najbardziej?
Białe. ;)

12. Odliczasz dni do świąt?
Nieee, ale kiedyś to robiłam.

13. Ulubiony zimowy lakier do paznokci?
Niebieski, biały...?

14. Ulubiony zimowy napój?
Zdecydowanie kakao.

15. Jak wygląda twój pokój podczas okresu świątecznego?
Raczej normalnie, tylko, że kładę na biurku albo na komodzie mini-choineczkę.

A ja do zabawy nominuję:
Cyrysię, Cohrri, Leanikę, Agnieszkę W, Nevermore, Drrim, Czytelniczkę, Ola123
Muszę przyznać, że nie znam jeszcze tak dobrze Bloggerek, żeby nominować jakieś przyjaciółki, ale wybrałam głównie osoby z blogów, które czytam. ;)) Mam nadzieję, że nikt poza mną ich już nie nominował, jak tak to przepraszam.

;) No nic? Pozdrawiam!
Lawenda

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Stosik grudniowy!

Heja. Jakby co wiadomość do wszystkich: Już zostałam zgłoszona do zabawy Christmas TAG, ale odpowiedzi dam dopiero za parę dni, bo muszę nadążyć z moim grudniowym stosikiem, kiedy dzisiaj już 10-ty! Dobrze, teraz mój stos, który nie jest chwiejącą wieżą, a wręcz przeciwnie: nie jest jakiś wielki. ;)

Od góry: 

Szepty dzieci mgły - Trudi Canavan 
Przepowiednia - P.C. Cast
Zmierzch - Stephenie Meyer
Zwiadowcy t.6 'Oblężenie Macindaw - John Flanagan
Zwiadowcy t.7 'Okup za Eraka' - John Flanagan
Łotr - Trudi Canavan

Jakby coś się zmieniło (chodzi mi o prezenty na mikołajki, czy z innych przyczyn ;D) dodam edit. Poza tymi książkami mam jeszcze w planach kilka e-booków, ale jeszcze nie wiem jakich, okaże się w trakcie miesiąca. Nie wiem, w jakiej kolejności będę czytać, ale pierwszy powinien ukazać się na blogu łotr (rzecz jasna po Christmas TAGu ^^), bo już zaczęłam go czytać.

UWAGA! Tanie książki w lidlu :D 
Od dzisiaj w lidlu wszystkie książki z serii zmierzch, wydanie biało-czerwone oraz różne książki Jo Nesbo (Pierwszy śnieg, człowiek nietoperz i upiory) za 19,99zł. ^^ Ja pokusiłam się o dwa pierwsze tomy zmierzchu, jedynie za śliczne wydanie.

Pozdrawiam;))
Lawenda

sobota, 8 grudnia 2012

Podsumowanie miesiąca: Listopad!

Hej. ;) Właściwie jak wspominałam już przy pierwszym stosiku, recenzowałam książki, które już przeczytałam kiedyś, a za ten czas skończyłam wiele innych i co stwierdziłam? - że nie dam rady nadgonić recenzji już przeczytanych, kiedy ciągle przybywa mi kolejnych! Dlatego porzucam mój poprzedni stosik, trudno... Brakuje mi na prawdę na to doby. ;c Więc w dzisiejszym podsumowaniu opiszę przeczytane przeze mnie w miesiącu listopad, niestety żadna z tych książek nie miała na blogu mojej opinii....

Przeczytane w listopadzie:
  • Zwiadowcy, t.4 "Bitwa o Skandię" - John Flanagan 
  • Dobry adres to człowiek - Dorota Terakowska 
  • Zwiadowcy t.5 "Czarnoksiężnik z Północy" - John Flanagan 
  • W krainie kota - Dorota Terakowska
  • Misja Ambasadora - Trudi Canavan 
  • Książę Mgły - Carlos Ruiz Zafón
  • Anioł - Dorotea de Spiritio
Najbardziej podobały mi się... Czarnoksiężnik z Północy i Misja Ambasadora
Najbardziej zawiodłam się na... niczym. Wyjątkowo dobry miesiąc... ;)
Najdłuższą książką była... Misja Ambasadora
Najkrótszą książką była... Dobry adres to człowiek
Najbardziej oczekiwaną przeze mnie była... Misja Ambasadora
Najbardziej odprężyłam się przy... Aniele Dorotey de Spiritio

W sumie przeczytałam... 7 książek, a zrecenzowałam całe 0.
W sumie przeczytałam... 2269 stron, co daje ~75,5 stron na dzień

Od pierwszych postów na blogu (tj.17 listopada), do dziś (tj.8 grudnia) przybyło:
27 obserwatorów
121 komentarzy
478 wyświetleń

Niezmiernie dziękuję... :)
Ogólnie listopad był dla mnie naprawdę ciężkim miesiącem... Całkiem dużo nauki, coraz mniej czasu dla książek... ale udało się, a poświęcałam im najwięcej mojego wolnego czasu, ile mogłam. Prawdę mówiąc to moje pierwsze podsumowanie miesiąca, więc nie wiem, czy wypadłam dobrze, czy nie... No cóż, przynajmniej jak dla takiego prostego, zwykłego i młodego czytelnika jak ja, to wynik zadowalający. ;) Inna rzecz, że nie przeczytałam przez to Krzyżaków, a jakie będą konsekwencje okaże się po sprawdzianie.

W następnym poście (całkiem za niedługo) stosik książek na grudzień. Przykro mi niezmiernie, że nie udało się zrobić recenzji z tego stosiku tych już przeczytanych, które leżą na mojej półeczce... szkoda, że będą tak zapomniane. Cóż, chciałam, a jednocześnie przepraszam... 

Ciekawe jak nam się zapowiada grudzień...
Lawenda